„Ślepcy” Jerzego Zonia w Teatrze KTO

Tym razem już po dwóch latach nowa realizacja plenerowa teatru, zaprezentowana po raz pierwszy podczas „Nocy teatrów” w Krakowie 18 czerwca 2010. Sceniczna ( lepiej rzec : wielkosceniczna ) adaptacja powieści „Miasto ślepców” Portugalczyka Jose Saramago - noblisty z roku 1998. Widowisko dla mnie osobiście o tyle oryginalne, że Zoń inaczej niż w innych teatralnych przetworzeniach literatury ( Mazepa, Sprzedam dom w którym nie chcę mieszkać Hrabala ) posunął się bardziej w stronę fabularnej dosłowności.

Powieść Saramago przedstawia społeczność miasta, w którym zaczyna szerzyć się przerażająco epidemia ślepoty. Gdy nie udaje się jej opanować, miasto zostaje wyizolowane jako wielki szpital, coś jakby na kształt „Dżumy” Camusa. Ale czy oślepła zbiorowość jest w ogóle w stanie egzystować ? Okazuje się, że tak, że można się dostosować do życia w całkowitej ciemności, no bo właśnie - czy brak możliwości widzenia to dla człowieka rzeczywiście totalna ciemność ? I czy może się on w niej poruszać na tyle skutecznie, by przetrwać ?

Nie brakuje w utworze scen koszmarnych, cierpień dantejskich, ale i szukania bliskości drugiego człowieka, bo tylko to daje szansę. Szansą przeżycia dla wielu jest pomoc jednej z bohaterek – jedynej, która nie oślepła. Ciekawe, że ona raczej się z tym nie zdradza. Byłoby to wykluczeniem ze świata niewidomych. Bo paradoksalnie brak jest jednoznacznej oceny czy jest on gorszy.

Podobnie jak we wspomnianej „Dżumie” trudno jest określić cienką linię między dosłownym odniesieniem do rzeczywistości a metaforą realizacji ludzkiego bytu.

Jerzy Zoń, który jest mistrzem kreacji ognia w każdej postaci, ograniczył w „Ślepcach” do minimum efekty specjalne, koncentrując się na płaszczyźnie gry aktorskiej doprowadzonej jak zawsze do perfekcji. I gry rekwizytów, tych - określiłbym - szczególnie mówiących. W przedstawieniu są nimi szpitalne łóżka. To po prostu trzeba zobaczyć, jak mogą być wielofunkcyjne i w charakterze wizualno- artystycznym, i w formie scenicznego sposobu wyrażenia utworu epickiego.

Kończy się on jakby happy endem - wszyscy, którzy przeżyli, stopniowo odzyskają wzrok. I co ? Euforia, ale i refleksja po próbie jaką dotknięci nieszczęściem tak w zbiorowości, jak i swym indywidualizmie przetrwali – Jesteśmy ślepcami,którzy widzą ; ślepcami, którzy patrzą i nie widzą.

A na zaśmieconej scenie pozostają niepotrzebne szpitalne sprzęty i porzucone tu i tam laski niewidomych. I jeszcze tylko przez aprobujące oklaski widzów przebija się głos Jerzego Zonia - Właśnie dziś, w dniu premiery „Ślepców” 18 czerwca 2010 roku, w wieku 87 lat zmarł Jose Saramago. I może gdzieś z góry patrzy, co tu na płycie krakowskiego rynku porabiamy.

                                                                                                                                       Zb. S.

 

 

 

G A L E R I A