Spływ rzekę Łyną (urodzinowy)
Termin : 23-24.06.2007
Trasa: Kurki - jezioro Łańskie - Łański Piec - jezior Ustrych - Ruś
uczestnicy: Leszek Pieniążek
 
Rozbrykałem się ostatnio i znowu "powalczyłem" tym razem na Mazurach. Odwiozłem córką na obóz żeglarski i postanowiłem zaliczyć "lajtowy" spływ. Powiem krótko. Dawno nie przeżyłem takiej przygody. Prawdziwy survival!. Końcówka to bieg przez przeszkody wzdłuż rzeki, ze składanym kajakiem trzyosobowym typu "Tajmień", na dystansie 4 km i przeszkodami co ok.5-10 metrów. Wcześniej zakończyłem dzień utopieniem kajaka i wszystkich rzeczy na jednej z przeszkód. Cudem nie rozerwałem kajaka na strzępy, a większość rzeczy odzyskałem. I tak wylądowałem ok. 21,30 w rezerwacie Puszcza Warmińska cały mokry, w jednym klapku, przy padającym deszczu. Na dodatek nie miałem ze sobą namiotu, ale za to miałem suchy śpiwór i karimatę (cudowny sprzęt - worek żeglarski). Po zrobieniu "wiaty" z kajaka i zagotowaniu herbaty zjadłem na kolację boczek z mokrym chlebem (brrr!) Na szczęście miałem ze sobą puszeczkę złocistego płynu z Żywca rodem. Zasnąłem wraz z towarzyszącym mi puszczykiem bardzo szybko. Nocne przebudzenia nie dam rady opisać słowami. Warte wszystkich pieniędzy  tego świata. Cudowne!!! Rano, nieświadomy tego co mnie czeka, samoistnie wstałem o 6,30 i po godzinie wyruszyłem spokojny, że mam duży zapas czasowy. W końcu to tylko 5 km, a umówiłem się w Kurkach po odbiór samochodu na 14,30. O naiwności! Gdybym wiedział ... Ostatecznie przeprawiałem się 5 godzin, holując kajak jak konia za uzdę i skacząc przez najróżniejsze przeszkody (pojedyncze, podwójne, potrójne, wysokie, niskie itd) W Rusi zostawiłem kajak i wsiadłem na rower. W szalonym tempie przejechałem ok.35 km i o 14,25 odebrałem samochód od gospodarza udającego się do pracy. Nie będę ukrywał, że kajak składałem na "miękkich nogach". Z kronikarskiego obowiązku dodam jeszcze, że odcinek Kurki - jezioro Łańskie - jezioro Ustrych jest bardzo piękny widokowo. Trudno jest natomiast znaleźć dalszy ciąg spływu w Łańskim Piecu (ośrodek rządowy) z powodu gęstych trzcin i mola (nie wiem, czy wolno tam pływać?). Trzeba płynąć po prawej stronie mola przez gęste trzciny. To była jedyna trudność obiektywna, poza okresowo padającym deszczem i wiatrem dochodzącym do 4 w skali Bouforta!. Podsumowując - piękna rzeka, cudowna nieskażona przyroda i niezapomniane wrażenia (gdybym tylko nie musiał się spieszyć na konkurs do Krakowa!).

LP