17.07.2010 Palavą po Białce: Spływ od przełomu pod Obłazową i Kramnicą do Jeziora Czorsztyńskiego (8 km)
Uczestnicy: Michał Sułkowski, Bartłomiej Sułkowski
Długość trasy: 8 km
Całkowity czas spływu: 3 godziny
Wysokość punktu startu: 621 m n.p.m.
Wysokość punktu docelowego: 529 m n.p.m.
Różnica poziomów: 92 m
Średni spadek: 11,5 ‰
Ilość wywrotek: 1
Opis: Białka –tanecznica nie tyle spływa, co zbiega do Jeziora Czorsztyńskiego po białych granitowych otoczakach przywleczonych z serca Tatr na podhalańską kotlinę. Na ośmiokilometrowym odcinku od przełomu pod Obłazową i Kramnicą, gdzie startowaliśmy (621 m n.p.m.), do Jeziora Czorsztyńskiego (529 m n.p.m.) jest 92 metry różnicy poziomów, a więc dokładnie dwa razy tyle co na Rabie między mostem Dobczycach a mostem w Książnicach (odcinek 23 km). Średni spadek Białki na wyżej wymienionym odcinku wynosi więc około 11,5 ‰ i jest około sześć razy większy niż na porównywanym odcinku Raby (1,9 ‰).
Różne źródła określają kajakarski stopień trudności pokonanego przez nas odcinka na WWI lub WWII, ale jest to bezsprzecznie wymagająca rzeczka dla niedzielnego wioślarza. Właściwie Białka to jedno długie bystrze, na dodatek kręte i dzielące się na odnogi, dlatego cały czas trzeba sterować, nie ma możliwości relaksacyjnego dryfowania z wyciągniętymi nogami jak to się zdarza na Rabie, Dunajcu, czy Popradzie. Zaliczyliśmy jedną wywrotkę na ostrym zawoju, rwąca woda nie tylko wywróciła łódkę zablokowaną bokiem na zwalonym drzewie, ale i wcisnęła ją pod drzewo, nieco wysiłku kosztowało nas jej wyciągnięcie. Było też kilka przenosek z powodu niskiego, jak to latem, po stopieniu tatrzańskich śniegów, stanu wody.
Widzieliśmy z bliska bociana czarnego oraz prawdziwą rusałkę – stworzenie do złudzenia przypominające nagą dziewczynę przycupnęło na brzegu, wyraźnie zaskoczone naszym widokiem - na Białce o tej porze roku mało kto spodziewa się wyskakujących zza zakrętu kajakarzy. Z powodu upału często spotykaliśmy ludzi szukających ochłody nad brzegiem.
Po dwóch kilometrach od przełomu mijamy most między Nową Białą a Krempachami, do którego dotarliśmy z Bodziem w czasie pontonowego rekonesansu 25 czerwca 2006 r. Pod mostem tym ładna pochyła kaskada, po której bez większych przeszkód można się zsunąć do baniora. Po siedmiu kilometrach osiągamy most w Dębnie. Według niektórych map za tym mostem zaczyna się już ujściowe „estuarium” Białki, cofka. Zależy to zapewne od stanu napełnienia czorsztyńskiego zbiornika, ale teraz ostatni odcinek rzeki był piękny – bystra górska woda pełna kąpiących się ludzi wpadała prosto do jeziora. Czeka tu na wioślarza niespodzianka w postaci sztucznego progu wysokości jednego metra – uskoku, jak to zwykle w takich przypadkach, nie widzieliśmy z wody, sądziliśmy , że to kolejne bystrze i po prostu spadliśmy zaskoczeni z wodospadu. Wypadłem za burtę, gubiąc kapelusz, na szczęście wyłowił go Michał, który utrzymał się na łódce.
Po jeziorze przepłynęliśmy kilkaset metrów wzdłuż brzegu do zatoczki przy ujściu potoku Przykopa, można tu dojechać samochodem bitą drogą odchodzącą od szosy Frydman – Dębno (niby jest tam zakaz wjazdu, ale nikt się tym chyba nie przejmuje).
BS