Zaplanowaliśmy szybki trzydniowy wypad na skitury w Austrii. W związku z tym szukaliśmy gór najbliżej położonych i odpowiednich do wycieczek skiturowych. Wybór padł na Hochschwab i był to strzał w dziesiątkę. Góry cudowne. Niestety na miejscu okazało się, że nie ma śniegu. W tej sytuacji wybraliśmy się na wycieczkę pieszą. Z parkingu Bodenbauer udaliśmy się szlakiem 839 wzdłuż głęboko wciętej doliny Traviestal. Po drodze podziwialiśmy zespoły wspinające się się na urwistych ścianach Traviesalm. Poza tym mogliśmy rozkoszować się bogactwem wiosennych kwiatów. Było to tak niezwykłe przeżycie, że pomyślałem o stworzeniu na naszej stronie czegoś w rodzaju atlasu kwiatów górskich. Może szanowne grono Dyrektorów się zgodzi? Na wysokości 1785 natknęliśmy się na śnieg i po nim bardzo ładnym żlebem ( w lecie znajdują się tam ubezpieczenia ) wydostaliśmy się na rozległe plateau z biwakiem Fleischer. "Ciężka robota" ok. 1200 m przewyższenia. Zostawiliśmy "wory" i wbiegliśmy na Hochschwab (2277m). Przy pięknej pogodzie mogliśmy się nasycyć bardzo rozległą poanoramą. W dole widać było schronisko Schiestlhaus. My jednak ruszyliśmy w kierunku przeciwnym zaliczając kolejno G'hactkogel (2214m), Zagelkogel (2255m) i Hochwart (2210m). W zejściu do schroniska Hauselalm (1526m) brnęliśmy w śniegu! To nasunęło nam pomysł wykorzystania naszych nart w dniu jutrzejszym. Było to dość zuchwałe, ale możliwe tym bardziej, że od parkingu do wysokości 1200m dochodziła wygodna droga. Najpierw jednak musieliśmy dotrzeć do parkingu (jak zwykle nocą) i wyspać się "pod chmurką" na mało wygodnym podłożu. Ja zapomniałem karimaty i spałem na złożonych na parkingu pniach drzew, a Przemek obok na macie, ale za to na kamieniach. Wszystko to nic dzięki gwiaździstemu niebu, które zmniejszało naszą grawitację! Rano zeskrobawszy szron z szyby samochodu udaliśmy się w dolinę w poszukiwaniu miejsca do dokonania ablucji i zagotowania wody.
LP