Wycieczka do Parku Krajobrazowego Pasma Brzanki (536 m)

     Rano było zimno: -7°C. Ale ubraliśmy czapki, rękawiczki, polary – w końcu chłód nam nie straszny! Zimą bywają większe! Zebrało się nas dwa samochody. Jeszcze przed wyjazdem okazało się, że nawalił jeden z rowerów, jednak nastąpiło szybkie „przegrupowanie” i już jechaliśmy na wycieczkę. Wystartowaliśmy spod Ośrodka Rekolekcyjnego OO. Redemptorystów w Lubaszowej. Stąd szlakiem żółtym w kierunku wschodnim, grzbietem Pasma Brzanki. Niektórzy spodziewali się płaskiej, nudnej jazdy, były nawet głosy, że może być asfalt — w końcu nikt z nas w tych rejonach jeszcze nie był. Tymczasem teren (Park Krajobrazowy Pasma Brzanki) okazał się ciekawy: leśne ścieżki i drogi, strome, ale krótkie podjazdy, przyjemne zjazdy. Lasy też ciekawe, bukowe, chociaż nic nadzwyczajnego. Mróz „trzymał” przez całą drogę – i bardzo dobrze: jazda po niezamrożonym błocie byłaby mało fajna. Przy tym miło było słyszeć pękający pod kołami lód... Mignęliśmy obok Brzanki (536 m n.p.m.), najwyższego szczytu w tej części Pogórza; potem był widok na Tatry (zdjęcia) i schronisko.
     Schronisko „Bacówka na Brzance” przyjemnie nas zaskoczyło. Jadalnia – z tzw. klimatem: przytulny wystrój, widok na południe, ogień w kominku... I ciekawa pieczątka (na zdjęciu lekko podcieniowana). Posiedzieliśmy tu chwilkę, wtryniliśmy po bigosie i czekoladzie, rozgadaliśmy się o wycieczkach byłych i przyszłych, niektórzy z nas ogrzali nogi przy kominku... Obok schroniska jest basen, co bardzo zachęciło niektórych do rozważań pt. gdzie spędzić urlop z rodziną... :-)
     ...Później był ekstremalny podjazd pod skałkę pod szczytem Ostrego Kamienia (527 m n.p.m.) i „zawody”, kto „wyrwie” najwyżej – trzeba wspomnieć o zwycięzcy: wygrał Bartek. Wychodnia skalna (zwana Ostrym Kamieniem; piaskowiec gruboziarnisty) przypomina grzebień, ma kilkadziesiąt metrów długości, do 2 m wysokości od północy i do ok. 6 m litej płyty od południa, w której – ciekawostka – są wykute schodki. Z miejscem tym związane są podania, m.in. jakoby miałoby tu być miejsce kultu w czasach prasłowiańskich (http://www.ryglice.pl/_legendy_kamien.htm). Skałka jest pomnikiem przyrody, a planowane jest stworzenie w tym miejscu rezerwatu.
     Od Ostrego Kamienia pojechaliśmy jeszcze kawałek na wschód, do pierwszych domów osiedla Podlesie Pierwsze. Tutaj chwila odpoczynku i powrót. Powrót tą samą trasą (czego dotąd raczej staraliśmy się unikać) był ciekawym doświadczeniem – okazało się, że trasa wygląda „zupełnie inaczej” i jest równie ciekawa. Warto jeszcze wspomnieć myśliwych, których spotkaliśmy wracając – było ich chyba ze 30 (jeżeli nie więcej), rozstawiali się co kilkanaście metrów, przed polowaniem – i ledwo „uciekliśmy spod luf” :-) Obok bacówki znów przysiedliśmy na chwilę, wsłuchując się w niedalekie wystrzały... A potem, w niecałą godzinę, już bez marudzenia, wróciliśmy do samochodów... W sumie przejechaliśmy około 20 km. Mróz trzymał przez cały czas – mimo słońca kałuże były zalodzone i czuć było mroźne powietrze.

Tekst: B. Bubula